Kiedyś w
telewizyjnym programie lokalnym zobaczyłam
program z Wąbrzeźna dotyczący drewnianego
kościółka w Jarantowicach. Postanowiłam tam pojechać rowerem i namówiłam do
tego moją rowerową „ brać”. Umawiamy się
na stronie GSR i w dzień powszedni, po
popołudniu, tempem wycieczkowym ruszamy. Pogoda nas nie rozpieszczała, bo trochę wiało ale nie dajemy się wiatrowi i dzielnie
stawiamy mu czoła . Jedziemy z dala od
głównych arterii i mało komfortową pogodę
wynagradzają nam widoki jakie ukazują się naszym oczom.
Trasa
wiedzie głównie drogami wiejskimi i polnymi oraz leśnymi duktami - czyli to co
lubimy najbardziej. W skrócie opisując trasę po wyjeździe z Grudziądza jedziemy
na:
Piaski-Wiewiórki-Zielnowo-Mgowo-Bągart-Gziki-Jarantowice, wracamy prawie tą sama trasą tyle, że zamiast cofać się na Gziki skręcamy na Stanisławki i z stamtąd na Bągart ……….itd.
Tunele
foliowe kuszą nas dojrzewającymi pomidorami
a pola młodziutkimi kolbami kukurydzy
czy zielonego groszku. Zboża złotymi kłosami rozbujanymi na wietrze, falują jak wzburzone wody oceanu. Ciemne chmury
i wiejący wiatr na tle falującego zboża wywołuje
dreszczyk emocji jaką daje szarość tego obrazu. Ulegamy pokusie zgrzeszenia i pachtujemy sobie, jednoczenie
rozglądając się wokół czy aby gospodarz nas nie przyuważył i nie biegnie na
nas z kosą :). Po małym posiłku pomykamy dalej terenówką, która doprowadza nas do
głównej drogi i niestety musimy dobre trzy kilometry pomknąć asfaltem. Mijają
nas rozpędzone samochody których podmuch połączony z wiejącym wiatrem stwarza jeszcze większy opór . Uff- udało się i bez
uszczerbku na zdrowiu ale z duszą na ramieniu docieramy do drogi która nas prowadzi do
celu.
Kościół jest
nie duży, wygląda nie banalnie i absolutnie
nie przypomina dzisiejszych wiejskich kościołów. Sam kościół jak i wieżyczka są
w całości z drewna. W środku również wszystkie detale są drewniane włącznie z
podłogą i małym ołtarzem . Dach pokryty strzechą trzcinową i tylko schodki są
kamienne jak i okalający chodniczek,
co jest efektem kamiennej podmurówki.Zbudowali go w średniowieczu Krzyżacy .Kościół był
uwzględniony w spisie z 1445 roku, powstałym podczas synodu diecezjalnego. Zniszczony
został prawdo podobnie podczas wojny 13-letniej a wieś wyludniła się po wojnie
krzyżackiej i zarazie. Na opuszczone tereny zostali sprowadzeni osadnicy
holenderscy, którzy założyli gminę ewangelicką. Jarantowice były miejscowością
w której zdecydowanie dominowała ludność niemiecka wyznania ewangelickiego. Pod
koniec XVII wieku zbudowano tu szkołę i dom modlitwy (zapewne obecny kościół),
będący centrum dla ludności ewangelickiej. Kościół
do roku 1945 pełnił funkcję zboru ewangelicko-augsburskiego. Świątynia po 1945 roku wykorzystywana
była dla celów nie związanych z kultem. W roku 2004 kościół w Jarantowicach
został wpisany do księgi rejestru zabytków województwa kujawsko-pomorskiego. Msze
Święte odprawia się tu w niedziele i święta, pasterki, rezurekcje i odpust oraz
na życzenie wiernych. Wnętrze kościoła można obejrzeć w każdej chwili, wystarczy podejść do pobliskiego gospodarstwa, gdzie są
klucze lub umówić się na konkretny
termin (grupy zorganizowane) telefonicznie,
dzwoniąc do parafii w Wąbrzeźnie. Polecam odwiedzenie tego
ciekawego miejsca chociażby również ze względu na inne obiekty z tego samego
okresu.
Zapraszam wszystkich lubiących
rowerowe wycieczki na taki właśnie przyrodniczo-krajoznawczy spacer rowerowy.
Bardzo fajny opis - taki spontaniczny - ale najbardziej urzekły mnie zdjęcia. Są takie wyraziste i maja w sobie taką głębię, że ma się wrażenie bycia w danej chwili tam i wystarczy wyciągnąć rękę by poczuć realizm jaki przez nie przemawia
OdpowiedzUsuńmiło mi:) i może od razu wyjaśnię, że nie jestem żadnym literatem i się nawet nie porównuję do nich - ot po prostu opisuję własnymi słowami to co odczuwam, co mnie zachwyca i to co do mnie przemawia podczas takich wycieczek rowerowych.
UsuńPozdrawiam :)