Tym razem opiszę wyprawę jaką odbyłam z małą grupką osób w kolejny po pracowy dzień.
Umówiliśmy się na wycieczkę do Nowego . O godz. 16.00 spotykamy się przy moście i ruszamy za Wisłę. Po drugiej
stronie Wisły powitał nas niewielki deszczyk, ani trochę nas to nie zniechęca . Jadąc asfaltową drogą przez Michale w
kierunku W. Lubienia , na ostrym zakręcie (tuż przed kościołem) skręcamy w
prawo i po kilkunastu metrach asfaltowej drogi wjeżdżamy na wał. Na lekkim
podjeździe pod górkę ukazuje się naszym
oczom przepiękny widok grudziądzkiej Cytadeli, która wtapia się w zieleń drzew
jakie ją otaczają, Wieża Ratusza
wspinająca się swą smukłą
sylwetką ku niebu i spichlerze .
I tak z dala od spalin, jadąc kilkadziesiąt
metrów wałem zjeżdżamy po niżej. Drogą wyłożoną betonowymi płytami jedziemy aż
do Nowego.
Po kolejnych kilkunastu metrach możemy wjechać znowu na wał i podziwiać bajkowy nadwiślany krajobraz…. Wylewiska wiślane , łąki porosłe trawą i kwitnącymi kwiatkami przeróżnego koloru ,powiew wiatru , śpiew ptaków – to wszystko powoduje doznanie ekstazy i uniesienia ,pozwalającego odetchnąć pełną piersią. Poruszając się do przodu mijamy pola i gospodarstwa z których dochodzą odgłosy szczekających psiaków. Droga jest może lekko monotonna- ale mało uciążliwa. Tuż przed Nowym na rzeczce Mątawie widzimy zabytkową przepompownię - możemy zejść po schodkach i przyjrzeć się z bliska budynkowi i zaporze. Podnosząc głowę wyżej widzimy wieżyczki niewielkiego miasteczka położonego tak jak Grudziądz na wzniesieniu, otoczonego bogatą zielenią. Ten widok oznacza, że dojechaliśmy do celu. Jeszcze podjazd pod górę, przejazd przez miasteczko i docieramy do punktu widokowego, gdzie zostaje nagrodzony nasz trud. Przed naszymi oczyma otwiera się przepiękna panorama królowej polskich rzek- Wisły. Stając na krawędzi skarpy(w bezpiecznej odległości) dajemy upust naszej wyobraźni, rozkładamy ramiona i unosimy się nad doliną jak ptak, który wzbija się do lotu. Po małym odpoczynku troje z nas postanawia zejść ze stromej skarpy w dolinę. Przedzierając się przez wysoką trawę, parzące pokrzywy i chaszcze, docieramy nad brzeg Wisły. Kolejne miłe zaskoczenie – tafla wody tak gładka, że chciało by się przejść po niej na drugi brzeg. Stając na kamieniach jakie leżą przy brzegu i kierując wzrok pod prąd rzeki, widzimy zlewający się horyzont .Zakole płynącej Wisły sprawia, że odnosimy wrażenie bycia rybą, która wypłynęła na środek powierzchni by zachłysnąć się powietrzem. Wracając, wspinamy się jak byśmy wchodzili co najmniej na Kasprowy, ale było warto. W drodze powrotnej jedziemy na mały Ryneczek w centrum miasteczka, gdzie również dominuje zieleń kilku gatunków tui czy świerków . Po obejrzeniu wieży ciśnień (tyko z zewnątrz), wracamy do domu. Wracamy trasą:
Po kolejnych kilkunastu metrach możemy wjechać znowu na wał i podziwiać bajkowy nadwiślany krajobraz…. Wylewiska wiślane , łąki porosłe trawą i kwitnącymi kwiatkami przeróżnego koloru ,powiew wiatru , śpiew ptaków – to wszystko powoduje doznanie ekstazy i uniesienia ,pozwalającego odetchnąć pełną piersią. Poruszając się do przodu mijamy pola i gospodarstwa z których dochodzą odgłosy szczekających psiaków. Droga jest może lekko monotonna- ale mało uciążliwa. Tuż przed Nowym na rzeczce Mątawie widzimy zabytkową przepompownię - możemy zejść po schodkach i przyjrzeć się z bliska budynkowi i zaporze. Podnosząc głowę wyżej widzimy wieżyczki niewielkiego miasteczka położonego tak jak Grudziądz na wzniesieniu, otoczonego bogatą zielenią. Ten widok oznacza, że dojechaliśmy do celu. Jeszcze podjazd pod górę, przejazd przez miasteczko i docieramy do punktu widokowego, gdzie zostaje nagrodzony nasz trud. Przed naszymi oczyma otwiera się przepiękna panorama królowej polskich rzek- Wisły. Stając na krawędzi skarpy(w bezpiecznej odległości) dajemy upust naszej wyobraźni, rozkładamy ramiona i unosimy się nad doliną jak ptak, który wzbija się do lotu. Po małym odpoczynku troje z nas postanawia zejść ze stromej skarpy w dolinę. Przedzierając się przez wysoką trawę, parzące pokrzywy i chaszcze, docieramy nad brzeg Wisły. Kolejne miłe zaskoczenie – tafla wody tak gładka, że chciało by się przejść po niej na drugi brzeg. Stając na kamieniach jakie leżą przy brzegu i kierując wzrok pod prąd rzeki, widzimy zlewający się horyzont .Zakole płynącej Wisły sprawia, że odnosimy wrażenie bycia rybą, która wypłynęła na środek powierzchni by zachłysnąć się powietrzem. Wracając, wspinamy się jak byśmy wchodzili co najmniej na Kasprowy, ale było warto. W drodze powrotnej jedziemy na mały Ryneczek w centrum miasteczka, gdzie również dominuje zieleń kilku gatunków tui czy świerków . Po obejrzeniu wieży ciśnień (tyko z zewnątrz), wracamy do domu. Wracamy trasą:
Morgi-Pastwiska-Komorsk-Osiek-Krusze-W. Lubień-Dragacz-Michale
Chcę tu podkreślić ,że takie małe
miasteczka są bardzo urokliwe i mają swój specyficzny klimat – takiej „oazy
spokoju”. W drodze powrotnej widzimy przepiękny zachód słońca, który towarzyszy
nam do samego przejazdu przez most. Polecam wszystkim takie wycieczki rowerowe - czy to w tygodniu po pracy - czy w weekend.
Warto mieć takie wspomnienia i zachować w pamięci te widoki które
zmieniają się w zawrotnym tempie.
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz