wtorek, 5 lutego 2013

130 km - do Ostromecka i z powrotem



 Jedną z najdłuższych moich wycieczek rowerowych była wycieczka do Ostromecka, która wyniosła w obie strony 130 km. i która udowodniła mi, że upór i determinacja człowieka  może przybrać pozytywną zaletę i dając upust owej determinacji osiągnąć można prawie wszystko, kontrolując to zdrowym rozsądkiem- oczywiście :)

 

 

Jest pochmurny- ale ciepły wrześniowy dzień.  O godz. 10.00 spotykamy się na umówionym miejscu i wyruszamy zgodnie z planem do Ostromecka pod Bydgoszczą. Przejeżdżamy przez las rudnicki i kierujemy się na Pieńki Królewskie , a z nich na Szynych i Sosnówkę.

 



 W Podwiesku, przy sklepie robimy sobie krótki postój, bo jak koledzy stwierdzili - narzuciłam zbyt ostre tempo  ;)  no ale cóż skoro mamy tak odległą trasę, nie ma czasu na ociąganie się tym bardziej, że  znając swoje zamiłowanie do pstrykania fotek- postoi  może być  nie mało. Trasę mamy zaplanowaną  przez GPS  więc niby wszystko powinno być O.K. ale jak to w życiu bywa – wszystko się może zdarzyć –jednak póki co  jedziemy zgodnie z planem.


 Na razie jedziemy drogą asfaltową  (ale mało ruchliwą) aż do Chełmna, które  objeżdżamy  obrzeżem ,  na którego skarpie po lewej  widać Klasztor Cysterek.


 Po drodze zatrzymujemy się na kempingu nad jeziorem Starogrodzkim. Chwila wytchnienia  i  małej kontemplacji spoglądając na  gładką taflę jeziora, w którym odbijają się promienie słońca jakie przedziera się przez chmury.



 Samo miejsce dość atrakcyjne i zadbane. 


Wjeżdżając na teren kempingu  po lewej jest spory plac zabaw, a po prawej     miniaturowe  budowle  polskich zamków i przy każdym z nich znajduje się tabliczka z informacją danego eksponatu. Teren jest ogrodzony i w momencie naszych odwiedzin brama jest zamknięta ,ale i z za płotu  widać  je dobrze. Robię kilka fotek i ruszamy dalej.



 Przejeżdżając przez Borówno  widzimy kilkunastu hektarowe sady z  drzewkami jabłoni, których gałęzie uginają się od urodzaju owocu, a które w okresie kwitnienia  dają odczucie rajskiego uniesienia.  Smak nas nachodzi na skosztowanie jabłek  więc przystajemy i częstujemy się z przydrożnych wieloletnich drzew, które  rosną same sobie i nie są poddawane żadnym zabiegom pielęgnacyjnym - co nie umniejsza ich smakowi. 


 Po małym pachtowaniu jedziemy dalej w kierunku Kokocka


Po drodze mijamy malownicze wiejskie zabudowania........
 

 ........ i "parkowe" zacienione pastwisko :)


Napotykamy po drodze również kilka charakterystycznych średniowiecznych zabytkowych budowli.



 Na marginesie dodam, że cały czas jedziemy mało ruchliwymi powiatowo-gminnymi drogami asfaltowymi . W okolicy Kokocka GPS wprowadza na s w leśną drogę,  gdzie  widać już pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni.  


  
Przeróżne pastelowe  kolory  liści  i kwitnące wrzośce  nadają  naturalnej synchronizacji  barw jakie przyodziewa las na tę jesienną  porę roku. 

                         
 


 Odcienie  czerwieni klonowych liści  wyglądają malowniczo  i stwarzają  poetycki nastrój i taka sceneria nadaje się w sam raz do tego aby wsłuchać się w  Cztery Pory Roku –jesieni Vivaldiego.


 I tak krętą  kilku kilometrowa drogą  leśną  dojeżdżamy w okolice Nowego Dworu gdzie przecinamy  drogę główną  551 i ścieżką  pieszo-rowerową jedziemy  do Ostromecka. Jadąc ul. Szkolną wjeżdżamy wprost na Zespół Pałacowo Parkowy. Już od samej bramy widok robi na mnie ogromne wrażenie. 
 

    Wjeżdżamy na teren parku i kierujemy się pod Pałac "Nowy" – zbudowany w 1849 roku, w stylu klasycystycznym. Wybudowany przez właściciela majątku Jakuba Martina Schoenborna. Od 1939-1945 dobrami ostromeckimi zarządzało wschodnio-niemiecki Towarzystwo Zarządzania Wsi, a po wojnie przejął  je Skarb Państwa Polskiego.


Przed frontem "Nowego" Pałacu znajdują się oprawione zielenią place, które stanowią prawdziwą perłę architektury europejskiej.  Przed główny wejściem wystawione stoliki wraz z wygodnymi fotelami przy których siadamy  i zamawiamy sobie kawę.




Trafiliśmy na święto śliwki i w menu karty widnieje ciasto drożdżowe ze śliwkami i z powidłami śliwkowymi na przystawkę, na które jeden z kolegów się skusił. Ciasto wyglądało bardzo apetycznie i tak samo (jak zapewniał kolega) smakowało. :)


 

Podczas oczekiwania na zamówienie ja za przyzwoleniem pani z recepcji robię kilka fotek w wnętrzu Pałacu. W pomieszczeniu recepcyjnym moją uwagę przykuwa kominek.....


...,. i żyrandol oraz stojący zegar. Wszystko zdaje się być wystrojem  gustownie dobranym do epoki z jakiej pochodzi Pałac.





Na wprost sala w której zachwyca mnie bogato zdobione sklepienie sufitu



Po degustacji ciasta i kawy udajemy się na tyły Pałacu.Tu znajduje się  taras na którym również stoją stoliki przy których można wypić kawę czy  sączyć wino spoglądając na przepiękny Ogród Angielski (który dzieli się na dwie części-roślinną i zieloną) i jaki roztacza się na  35 hektarach oraz posiadający ciekawą strukturę i roślinność.




Schodami które prowadzą z tarasu  można zejść bezpośrednio na alejkę parkową.
Nawiązując jeszcze do nieodległej historii "Nowego"Pałacu, to w okresie powojennym mieściły się tu: Zakład Głuchych, internat szkolny i pomieszczenia administracyjne.



Tylna część bogato zdobiona  figurami mitycznych postaci i zwierząt



Wielkie donice stojące po obu stronach schodów, obsadzone pelargoniami, których bujnie ukwiecone pędy zwisające poza obrzeże  doskonale komponują się z zielenią parku......


....... i czerwonym dywanem z kwiatów i ozdobnych roślin jaki widać w oddali


Nieopodal z prawej strony na skarpie jest pierwotny Pałac "Stary" zwany później "Myśliwskim" zbudowany w stylu saskiego rokoka, a w  którego wnętrzu po wojnie mieściła się szkoła.


W dół prowadzą strome schody którymi  dojść można do Ogrodu Włoskiego jaki jest poniżej. Jak widać można tu przysiąść i oddać się zamyśleniu.


Na terenie parku można podziwiać prace studentów ASP jacy tu przyjeżdżają z Bydgoszczy i których my również spotkaliśmy. Z stamtąd jedziemy rowerami w głąb parku czyli do Ogrodu Angielskiego. Moi kompani przysiadają sobie na trawie i piknikują a ja robię zjazd rowerem po charakterystycznej dla tego rodzaju ogrodu-jego trawiastej części.




 Na  leśnej części parku można napotkać liczne stawy  zwane "Kluczykami".



Kwitnące nenufary o czerwonej barwie kwiatów


Również w leśnej części parku znajdują się ruiny mauzoleum rodziny Schoenbornów i Alvenslebenów składający się z  kapliczki i cmentarza .



Po prawej stronie od bramy głównej stoi kościół, który istnieje  prawdo podobnie  już od XIII w. a mający za patrona św. Mikołaja.


Kończymy wizytę w Ostromecku i wyruszamy w drogę powrotną. Z Ostromecka wracamy na Nowy Dwór i  stamtąd  jedziemy 20 km niebieskim szlakiem turystycznym wytyczonym w lesie i prowadzącym przez  Unisław.


W Unisławiu obieramy kierunek na Bajerze. Wieś jest położona  14km. na płd. od Chełmna i w niej to znajduje się Pałac eklektyczny . Wjeżdżamy na teren pałacu na którym trwają jeszcze prace wykończeniowe po remoncie jakiemu został poddany Pałac .  Pierwszym Właścicielem pałacu był Ernest Antal. Po wojnie w pałacu mieściła się szkoła dla dziewcząt  a potem szkoła rolnicza i następnie spółdzielnia kółek rolniczych.

Część pałacu zajmuje Towarzystwo Apostolskich Pomocnic, a jedno z większych pomieszczeń zajmuje kaplica będąca pod opieką księży związanych z lefebrystami. Podczas rozmowy z jednym z księży dowiaduję się, że w pałacu odbywają się rekolekcje zamknięte. Polega to na tym, że  przez tydzień jest się odciętym od rzeczywistości. Każdy kto chce odpocząć od chaotycznej  codzienności może wykupić sobie tygodniowy pobyt na rekolekcjach i spróbować odnaleźć siebie, dokonać przemyśleń, a przede wszystkim  ograniczyć dostęp do nowinek technicznych, jakie pochłaniają nasz czas.


Za pałacem znajduje się park o powierzchni  3,4 h  ze stawem i sędziwym dębem. Park i  reszta terenu jest położona w spokojnej okolicy, która sprzyja możliwości oddania się zamyśleniu i wyciszeniu wnętrza duszy.  Spacerując alejkami można rozmyślać nad bytem i sensem istnienia jakie nas przytłacza i w którego wir, bezmyślnie  sami wpadamy.


Siadając nad brzegiem stawu, w zacienionym miejscu z książką w reku i zagłębiając się w jej treść, łatwiej zrozumieć sens myśli jaką próbuje przekazać nam autor czytanego przez nas dzieła.


Cały teren jeszcze wymaga uporządkowania, które sukcesywnie jest dokonywane i w nieodległej przyszłości stanie się zapewne ostoją dla tych którzy potrafią dokonać przewartościowań .


I tak po lekkim zamyśleniu i konwersacji ruszamy już do domu. Narzucamy teraz już szybsze tempo, bo niebo znowu pokryły deszczowe chmury, a poza tym jeden z kolegów na 19-tą idzie do pracy. Trasa  bez zakłóceń, drogami powiatowymi - choć na pewnym odcinku kolega funduje nam jazdę pod górkę, brukowaną wiejską drogą. Z kilkoma jeszcze małymi postojami na uzupełnienie płynów  jedziemy już z dała od dużych skupisk miejskich. Cala i zdrowa, choć zmęczona docieram do domu dumna z siebie bo po raz kolejny udowodniłam sobie, że pomimo małych defektów zdrowotnych dałam radę pokonać tak odległą trasę. 

Pozdrawiam i do zobaczenia -być może na szlaku :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz