Jest wiele pięknych miejsc na szlaku Wisły i takim właśnie miejscem jest nie wątpliwie Chełmno. To miasto potrafi zachwycić jeszcze zanim się do niego zawita i przyznam, że kusiło mnie już od jakiegoś czasu aby pojechać tam rowerem. Ale od początku i po kolei.
Wpisuję na stronie GSR wątek-wałem do Chełmna -z nie cierpliwością czekam aby choć jedna osoba
się zgłosiła. No i pojawia się wpis chętnego do przebycia trasy, nie byle
jakiej, bo wałem, na którym trwają prace remontowe no i jednak trzeba
„przepedałować” około 32km. w jedną stronę Na miejscu spotkania, me serce raduje
się jeszcze bardziej bo widzę znajomą twarz kolegi z którym przejechałam już
kilkadziesiąt kilometrów, i chętnego do wspólnej wyprawy-nowego kolegę.
Ruszamy więc drogą, którą zawsze jeździliśmy aby wjechać na wał i…….
niespodzianka, bo w pewnym momencie kończy się owa droga i zaczynają się wykopy prowadzące do autostrady. Próbujemy
przejechać z boku wydeptaną ścieżką ale teren nie jest zbyt równy i przy lekkim
zachwianiu roweru próbuję podeprzeć się nogą, która wpada mi w dół i siadam centralnie na pokrzywach. Od razu
nasuwa mi się myśl-no nie, ledwie pięć minut jazdy a już taka wtopa, to co
będzie dalej!? Dalej musimy sprowadzić rowery ze stromej ale nie wysokiej
skarpy ( co nie jest zbyt komfortowe), jednak dajemy radę. Wsiadamy na rowery i
ruszamy - w moim przypadku z poparzoną od pokrzyw ręką i „ siedzeniem „ .
Wjeżdżamy na wał i znowu niespodzianka, przed nami pojazd gąsienicowy, ale nie
poddajemy się, mijamy go i dalej mimo wszystko jedziemy wałem tak jak było
zaplanowane. Do Rozgart droga po piachu i tzw. tarce, potem już „normalna” jaka może być
na wale. Czasami na drodze stają nam pasące się krowy, ale sympatyczne i
niektóre ustępujące nam pierszeństwa. Omijając „miny” niespodzianki, jakie
czasami się pojawiają, jedziemy przed siebie i napawamy się widokami wiślanego
krajobrazu. Z oddali słychać pracujący kombajn, który oznajmia, że żniwa
rozpoczęły się już na dobre. Tą trasą jedzie się najprzyjemniej po południu,
kiedy to słońce skłania się ku zachodowi i jego promienie w połączeniu z
chmurami pojawiającymi się od czasu do
czasu, dają obraz załamania pryzmatu
promieni słonecznych. Pedałując z dala od spalin jakie wydzielają pojazdy wręcz
można zachłysnąć się wiejskim powietrzem, które wraz z wiejącym wiatrem wiruje
wokół nas. I tak przejeżdżamy około 20 kilometrów wałem, choć jeszcze
napotykamy odcinek który śmiało można zaliczyć do ekstremalnego przejazdu. Na
wysokości Łęgu zjeżdżamy już na asfaltówkę – jeżeli ktoś lubi wyzwania i jazdę krosową to może jechać dalej – my wybieramy asfalt. Przejeżdżamy
krótki odcinek łatanym asfaltem i dalej pomykamy już równą drogą nadrabiając
zwolnione tempo . Ruch na drodze z racji żniw i po południowej godziny znikomy,
dopiero przed Chełmnem troszkę się wzmaga - ale nie jest źle. Zbliżając się do
głównej drogi widzimy już panoramę
miasta.
Umiejscowione na skraju prawo brzeżnej doliny Wisły Chełmno, wyrasta ponad otaczającą je zewsząd zieleń.
Panorama miasta zdominowana jest przez trzy duże gotyckie kościoły, klasztor
i wieżyczkę ratusza. Okolice porośnięte
są niewielkimi lasami jak i obrzeże jeziora Starogrodzkiego. Miejsca historycznie związane z Chełmnem
idealnie nadają się na niedzielne rowerowe wyprawy. Mijamy tablicę z napisem
miasta i po rozlegnięciu się dzwonków rowerowych oznajmiamy, że wjeżdżamy na
teren administracyjny. Muszę przyznać, iż wjazd do miasta jest nie lada wyczynem, ponieważ górka jest dość
długa i kręta. Przyznam, że potrzebna
jest kondycja aby dać radę. Przerzutki
daje więc na pełen luz i wyrównując oddech ,choć z tyłu za kolegami ale o własnych siłach
- podjeżdżam !!! Kierujemy się jak
zawsze najpierw na Rynek, który jest jednym z niewielu Rynków w kraju, w
którego centrum znajduje się jeden z najcenniejszych obiektów renesansowych w
Polsce – Ratusz Chełmiński. I tu lekkie rozczarowanie bo na Rynku remont, ale
odnowiona elewacja ratusza nadaje mu blasku i imponującego wyglądu,
jednocześnie wymusza na nas obietnice wrócenia tu już po zakończonym remoncie.
Zatrzymujemy się i odpoczywamy w pobliżu
zegara na którym czas się zatrzymał. Niewiele czasu potrzeba by stare Chełmno
przejść wzdłuż i wszerz, a jednak tym, którym historia przemawia do
wyobraźni, taki spacer może zająć całe godziny, a dla niektórych może być podróżą przez wieki - a historycznych miejsc
w tym mieście nie brakuje. Wyjątkowo postanawiam spróbować lodów o smaku
malinowym jakie oferuje pobliska kafejka. Po degustacji i lekkim odpoczynku wsiadamy
na rowery i jedziemy deptakiem w stronę Bramy Grudziąckiej, przy której jest
położony park, gdzie znajduje się kaskadowa fontanna do której przylatują
gołębie by przysiąść i napić się wody.
Nieopodal na ławce siedzi zakochana para w postaci rzeźby, bo Chełmno jest miastem zakochanych. Park ma kształt
wąwozu w którym znajdują się tzw. tarasy . Jednym z nich jedziemy na punkt
widokowy z którego widać most i panoramę Świecia-chociaż aby zobaczyć ją dobrze
trzeba wspiąć się na metrowy murek( co jest nieco ryzykowne) ponieważ korony
drzew przysłaniają ten widok.
Warto choćby na krótko odwiedzić to wspaniale zachowane miasto
średniowieczne. Można tu przejść wzdłuż ocalałych niemal w całości
i jednych z najdłuższych w Europie murów obronnych i ulicami starówki,
których układ nie zmienił się od dawnych czasów. Szkoda nam się rozstawać z
miastem, bo nie zobaczyliśmy dokładniej wszystkich zabytków takich jak: Kościoły, Baszta Prochowa, dawny klasztor
Cysterek czy budynek słynnej Akademii Chełmińskiej, która funkcjonowała od XVII
– XVIII wieku - gdyż czas nas goni i nie chcemy wracać o zmroku.
Ruszamy w drogę powrotną . Zjeżdżamy
ul. Grudziądzką i przecinamy krajową
jedynkę kierując się na Nowe Dobra, Kolno…. Mkniemy z prędkością ponad 20 km/h
asfaltówką prosto do Grudziądza. W Podwiesku nad jeziorkiem schładzamy się wodą
, przysiadamy na chwilę na brzegu i wsłuchujemy się w leśną ciszę pozwalając
jednocześnie zachodzącemu słońcu na muśnięcie naszych twarzy swymi promieniami. W Rozgartach spotykamy znajomych rowerzystów z którymi już nie wałem - jak to
mamy w zwyczaju - ale drogą gminną wracamy do domu. Dojeżdżamy do punktu z którego, po kolejnym uścisku dłoni każdy rusza w swoim kierunku, a ja zaczynam
planować kolejny wypad – może do Malborka? Jeżeli znajdą się chętni na tak długą trasę,
to nie ukrywam, że bardzo bym chciała się sprawdzić w pokonaniu jej właśnie na rowerze.
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku :)
opis dotyczy wycieczki z lipca 2012-roku
NAJNOWSZE FOTKI - CZERWIEC 2013
Zobacz cały szlak Z Grudziądza do Chełmna wałem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz