Jak to bywa w naszym zwyczaju, w trakcie jednego wypadu rodzi się pomysł kolejnego. I tak troje z nas podczas już kończącej się wycieczki rowerowej nad Jezioro Kuchnia postanawia następnego dnia "popedałować” do Świecia .
Postanawiamy zrobić małe kółko i drogą terenową z dala od głównej -kierujemy się na Czaple. Trasa wiedzie przez niewielki las w którym czuć zapach świeżo ściętych drzew i pola, na których widać dojrzewające łany zbóż i których kłosy nam się kłaniają w powiewie lekkiego wiaterku. Ubity grunt sprawia, że jedzie się dobrze. No i tak docieramy do miasteczka. Wjeżdżamy brukowaną ulicą Wojska Polskiego i kierujemy się na Rynek. Na Rynku- a właściwie Ryneczku - są dwie bliźniacze fontanny z których dosłownie wylewa się woda i spływa do specjalnej kratki . Robi to na nas ogromne wrażenie – szczególnie na dwóch uczestnikach , którzy nie mogą się oprzeć pokusie szaleństwa opryskania się wzajemnie wodą. Są również i tzw. ogródki w których można coś zjeść i napić się kawy (i nie tylko). Przyozdobione są smukłymi tujami i zwisającymi surfiniami; które kłębiasto opływają doniczki swymi bogato ukwieconymi pędami. Miasteczko jest naprawdę czyste i zadbane . Widać, że władzom i mieszkańcom zależy na estetyce. Po małym odpoczynku i posiłku ruszamy w stronę Zamku . Przejeżdżamy przez wąskie uliczki i wjeżdżamy na ścieżkę która ułożona jest na wale przy Wdzie. Na początku ścieżki widać już wieżę zamkową. Zamek był jedynym wodnym zamkiem w Zakonnych Prusach, który jest przykładem średniowiecznej architektury obronnej XIV wieku. Wjeżdżamy na dziedziniec -nie jest on kamienny lecz po prostu porośnięty trawą. Po środku są ustawione w kształt sześcianu ławy, a w centrum miejsce na rozpalenie ogniska. Przed wjazdem na dziedziniec po prawej jest bar i camping, więc można tu również i przenocować . Noc spędzona w pobliżu Zamku który w poświacie płomieni rozpalonego ogniska może przyprawić nas o dreszczyk emocji jak i o lęk przed duchami jakie niewątpliwie snują się po jego komnatach . Schodząc schodkami w dół możemy obejrzeć Zamek z pomostu na Wdzie .Zamek nie jest zbyt okazały i przypomina ten jaki był niegdyś w Grudziądzu .
Wsiadamy na rowery i jedziemy obejrzeć jeszcze Kościół-„ Stara Fara”. Wjeżdżamy na bardzo
zadbany teren okalający Kościół, można
swobodnie tam wejść i obejść go dookoła. Na tyłach kościoła
jest porośnięty gęsto bluszczem
mur z którego wyłania się figura
Jezusa. Kierując wzrok w lewo widzimy przepiękny i zadbany
ogród w którym dominuje zieleń drzew i krzewów w kilku odcieniach. W koronie bluszczu przy frontowej części kościoła jest sprytnie ukryty dzwon w który można uderzyć i usłyszeć jego dźwięk .
Robi się już
późno więc wyruszamy w drogę powrotną.
Jedziemy w stronę Chełmna by przez most przeprawić się na drugi brzeg Wisły . Przejeżdżając przez
most ścieżką - która jest po obu stronach - naszym oczom ukazuje się położone na lekkim wzniesieniu Chełmno. Smukłe iglice wieżyczek
Chełmna wyrastające z dachów , jakie
malują się nad zielenią drzew
które go otaczają, stwarzają piękną
panoramę tego średniowiecznego miasteczka.
I tak
usatysfakcjonowani widokami i tym, że znowu
udało nam się przepedałować kolejne
kilometry- wracamy drogą asfaltową jak i 2-wu
kilometrową ścieżką rowerową w
Górnych Wymiarach do Grudziądza. W Rozgartach wjeżdżamy na wał i spojrzenie na zachód słońca które jak zawsze nam się
ukazuje (przeważnie) przy powrotach . Po
wymianie uścisków dłoni i pozdrowieniu
–do następnego razu – każdy z nas zmierza w swoim kierunku, myśląc już o
następnym wypadzie.
Pozdrawiam i do zobaczenia być może na szlaku :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz