sobota, 8 wrze艣nia 2018

Jak 艣liwka w kompot 馃槒





Z ko艅cem sierpnia ust膮pi艂y lipcowe skwary i duchota, kt贸re niezbyt mnie pobudza艂y do aktywno艣ci rowerowej. Wi臋c kiedy zacz臋艂o z lekka powiewa膰 ch艂odnym wiaterkiem (mimo jeszcze mocno grzej膮cego s艂onka) jazda wreszcie sta艂a si臋 przyjemno艣ci膮, a nie udr臋k膮 gdy偶 w takim skwarze i duchocie przejechane zaledwie 30 km m臋czy艂o mnie bardziej ni偶 przejechana 100-tka. Tak te偶 wreszcie kiedy da艂o si臋 poje藕dzi膰 zacz臋艂am nadrabia膰 utracony zapa艂, i zacz臋艂am powraca膰 na dawno nieobje偶d偶ane szlaki, jednocze艣nie przypadkowo odkrywaj膮c nowe. Na pocz膮tku te nowo odkryte szlaki by艂y bardzo fajne i ciekawe, co mnie bardzo wkr臋ca艂o. Kolejne dni i kolejny szlak na koncie a偶 do czasu, kiedy wpad艂am jak 艣liwka w kompot. W niedzielne popo艂udnie postanowi艂am pojecha膰 na lew膮 stron臋 Wis艂y, gdzie lubi臋 sobie pohasa膰 po bezdro偶ach Bor贸w Tucholskich. Pomy艣la艂am, 偶e zrobi臋 sobie p臋tl臋 przez Czersk 艢wiecki. Pomkn臋艂am wi臋c na Grup臋 i Pi艂臋 M艂yn drog膮 272, kt贸ra na tym odcinku jest drog膮 szutrow膮, a g艂贸wn膮 jej atrakcj膮 jest tzw. tarka-czyli pofalowana nawierzchnia).
Po 4-ech km. hopk贸w doje偶d偶am do rozjazdu gdzie skr臋cam w prawo na wyasfaltowan膮 ju偶, ale dalej t膮 sam膮 drog臋 272 i ni膮 pomykam do skrzy偶owania na kt贸rym skr臋cam w lewo i 艣migam na Czersk 艢wiecki. Tam na rozje藕dzie, tym razem nie skr臋cam na Je偶ewo, ale postanawiam skr臋ci膰 w prawo i wr贸ci膰 przez Warlubie. Jednak ten pomys艂 powsta艂 spontanicznie tak jak i spontanicznie zosta艂 obrany kierunek. Gdybym sprawdzi艂a na GPS-ie mo偶liwo艣膰 tego偶 powrotu zmieni艂abym zamiar i jednak pojecha艂a na Je偶ewo, ale spontan, to spontan.
Kiedy przeje偶d偶a艂am przez Jaszcz odruchowo skr臋ci艂am w prawo na Nowy Jaszcz, a tamtejsza droga powiod艂a mnie na Kwiatki i Miedzno. W Miedznie mam wjecha膰 na DW 238 (Osie-P艂ochocin-Warlubie), ale przeje偶d偶aj膮ce ni膮 auta mnie zniesmaczy艂y wi臋c przecinam j膮 i wje偶d偶am w las. Tym razem jednak sprawdzam na GPS-sie po艂o偶enie i jak powinnam obiera膰 kierunek by dojecha膰 do Warlubia. No to skoro wiem gdzie jestem i wiem, 偶e jestem na dobrej drodze do celu jad臋 sobie w miar臋 spokojnie. Tam te偶 natrafiam na czarny szlak rowerowy i postanawiam  trzyma膰 si臋 go my艣l膮c, 偶e pr臋dzej czy p贸藕niej wyprowadzi mnie na jak膮艣 asfalt贸wk臋, kt贸ra zaprowadzi mnie tam gdzie zmierzam. No i nic bardziej mylnego. Po pierwsze ju偶 po kilku metrach natrafiam na piach-du偶o piachu. Pr贸buj臋 objecha膰 go po 艣ci贸艂ce, ale zbyt nier贸wna sprawia, 偶e zbyt daleko nie ujad臋, wi臋c schodz臋 i prowadz臋 rower. Niema w tym nic nadzwyczajnego, bo kto je藕dzi rowerem po lesie wie, 偶e tak czasami si臋 zdarza. Jednak mi zaczyna to dzia艂a膰 na nerwy, bo godzina robi si臋 p贸藕na, do domu daleko, a piachu nie ubywa i ko艅ca szlaku nie wida膰. Mo偶na i艣膰 100 metr贸w, czy no nawet 200 metr贸w, ale ku藕wa 6 kilometr贸w z rowerem na oponach 1,35 cala po miel膮cym si臋 pod nogami piachu !?
To mo偶e wyprowadzi膰 z r贸wnowagi nawet i艣cie niespotykanie spokojnego cz艂owieka. Tym bardziej, 偶e co jaki艣 czas si臋 zatrzymuj臋 i sprawdzam swoje po艂o偶enie na GPS-ie, kt贸ry pokazuje mi, 偶e zamiast zbli偶a膰 si臋 do mojego celu ja si臋  od niego oddalam. Jeszcze nie wpadam w panik臋, ale na pewno zaczyna mnie dopada膰 furia! Wi臋c zaczynam bluzga膰 na siebie, rower i wszystko co mnie otacza - a przede wszystkim komary. Najbardziej oberwa艂o si臋 temu, co ten szlak oznacza艂. Szlak rowerowy po takim piachu !!! Powinna tu by膰 informacja, 偶e to szlak tylko dla fatbike. Pchanie si臋 na cienkich oponach grozi skurczem 艂ydek albo marszem z rowerem na plecach. Do tego ani jednego auta, kt贸re kiedy nie trzeba to szlajaj膮 si臋 po lesie. 呕adnej le艣nicz贸wki, biegacza, nawet psa. No jakby wszyscy wymarli
Sprawdzam ci膮gle godzin臋 i ju偶 poma艂u zaczyna mnie oblewa膰 zimny pot, bo za chwil臋 w lesie zrobi si臋 mrok, a ja ci膮gle jestem (jeszcze w przeno艣ni) w ciemnej d... Jak by tego by艂o ma艂o szlak zmienia kierunek w lewo, a ja musz臋 i艣膰 w prawo. Zamieniam wi臋c szlak na drog臋 przeciwpo偶arow膮 22 na kt贸rej to po przej艣ciu jeszcze kilku metr贸w wreszcie mog臋 wsi膮艣膰 na rower i jecha膰. Nie jest to ubita droga, a raczej ledwo widoczna dr贸偶ka, kt贸ra jednak wyprowadza mnie na przecink臋 z kt贸rej dostrzegam wreszcie oznaki cywilizacji - budynki. Ale znowu droga wprowadza mnie w las i oddala od wyj艣cia z opresji. Na szcz臋艣cie natrafiam znowu na domy oraz przyjaznego jegomo艣cia, kt贸ry z lekkim u艣miechem, ale i zrozumieniem wyt艂umaczy艂 mi w miar臋 precyzyjnie jak powinnam pojecha膰 w po偶膮danym prze zemnie kierunku. W sumie okaza艂o si臋, 偶e by艂am ju偶 blisko DW 238 kt贸r膮 gdybym pojecha艂a od razu dawno by艂abym tam gdzie powinnam. Nie przypuszcza艂am, 偶e kiedykolwiek b臋d臋 si臋 cieszy艂a na widok asfaltu. Niemal偶e zachowa艂am si臋 jak papie偶 Polak, kiedy przyjecha艂 do Polski :D Rado艣膰 rado艣ci膮, a mnie zaczyna otula膰 ju偶 mrok, wi臋c czym pr臋dzej ruszam ze Starej Huty na Lipinki i doje偶d偶am do Rybna. Tam wje偶d偶am na zignorowan膮 prze zemnie  DW238 i jad臋 ni膮 w oparach mroku o艣lepiana reflektorami aut do Borowego M艂yna. Tu na znanym ju偶 mi terenie postanawiam odbi膰 w lewo i te偶 asfalt贸wk膮 (ci膮gle przez las) pojecha膰 na Krzewiny i dalej przecinaj膮c DW214 na Gajewo. Na tych dw贸ch odcinkach nieco nadrabiam czas, bo na szcz臋艣cie poza mn膮 i zwierzyn膮 samochod贸w brak. Z Gajewa decyduj臋 si臋 pojecha膰 na Nowe gdzie zje偶d偶am do Ko艅czyc, a tam doje偶d偶am do wa艂u i dobrze ju偶 mi znan膮 tras膮 艣migam do domu. Decyduj臋 si臋 jecha膰 w艂asnie tamt臋dy gdy偶 jazda ciemn膮 szos膮 z o艣lepiaj膮co mijaj膮cymi autami znacznie spowolni艂aby m贸j powr贸t. Na tamtej, dobrze znanej mi trasie, kiedy oko przywyk艂o do ciemno艣ci, mog艂am pocisn膮膰 i dotrze膰  w kr贸tszym czasie do domu. Kiedy zobaczy艂am wy艂aniaj膮ce si臋 z mroku 艣wiat艂a Cytadeli odetchn臋艂am prawie z ulg膮, 偶e si臋 uda艂o nie zwariowa膰 i opanowa膰 zw膮tpienie we w艂asne mo偶liwo艣ci. A prawie, bo mimo i偶 jest dobrze po 22.30 to jeszcze mam od mostu jakie艣 1,8 km do domu.Niby na ulicach o tej porze ma艂o samochod贸w, ale wiadomo 艣wir贸w nie brak.  Kiedy jednak zjecha艂am z mostu i sprawdzi艂am dystans, to zamarzy艂o mi si臋 dokr臋ci膰 do 100-ki. No to nie  wr贸ci艂am  pierwszym wiaduktem tylko pojecha艂am na drugi, ale i tak jeszcze zabrak艂o 3,5 km. Pomimo du偶ych ch臋ci zrezygnowa艂am, bo wycie艅czenie (spalonych ponad 3600 cal) wzi臋艂o g贸r臋, a ja chcia艂am ju偶 znale藕膰 si臋 w domu.

No i znowu uda艂o si臋 pokona膰 w艂asn膮 g艂upot臋 i zw膮tpienie we w艂asne mo偶liwo艣ci. 呕yciowe pora偶ki uodporni艂y mnie w gruncie rzeczy na nieco ekstremalne sytuacje. A powiedzenie "umiesz liczy膰, licz na siebie" daje mi si艂臋 i moc radzenia sobie z nimi.



























6 komentarzy:

  1. Takie szarpi膮ce nerwy wycieczki maj膮 to do siebie i偶 im wi臋cej czasu mija od ich odbycia tym milej si臋 je wspomina ;) Pozdrower :)

    OdpowiedzUsu艅
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Najpierw przera偶a, a z czasem 艣mieszy. Taki lekki dreszczyk emocji podnosi poziom adrenaliny, kt贸ra przydaje si臋 sercu :D pozdrorowerki :)

      Usu艅
  2. Ale takie przygody w艂a艣nie sprawiaj膮, 偶e stajemy si臋 silniejsi i mamy wi臋ksz膮 pewno艣膰 siebie. A jaka to jest potem duma, 偶e dali艣my sobie sami rad臋!

    OdpowiedzUsu艅
  3. Super trasa ;) polecam zobaczy膰 ten sklep rowerowy online, maj膮 sporo ciekawych gad偶et贸w do rower贸w!

    OdpowiedzUsu艅
  4. W tym roku planowa艂em zrobi膰 tras臋 po Karkonoszach, bo kupi艂em na pocz膮tku roku nowy rower g贸rski na https://www.bikesalon.pl/ i bardzo chcia艂em go sprawdzi膰 w g贸rach, ale chyba b臋d臋 musia艂 z tym poczeka膰 do jesieni albo do przysz艂ego roku :(

    OdpowiedzUsu艅