„Żyjemy w niebezpiecznej epoce.
Ludzie zdobyli kontrolę nad przyrodą, zanim zdobyli kontrolę nad sobą. „ Albert Schweitzer
Spośród krajobrazów, które głęboko się w mym umyśle wyryły, żadne nie przewyższają wspaniałością tychże krajobrazów jesienią. Jesień jest najbardziej malowniczą porą roku, która pozwala cieszyć oko wszelakim wachlarzem barw. Po zimowej stagnacji, kiedy ruszam na szlak rowerowy wiosną, cieszę oko budzącą się do życia zielenią drzew, by latem z kolei cieszyć oko wybujałą roślinnością i kolorem rozwiniętego kwiatu. To jednak jesień nadaje krajobrazom powagi, a jednocześnie rozwesela otoczenie mieszając z sobą wszystkie kolory tęczy. Jeżdżenie rowerem po lesie w otoczeniu drzew pozwala mi na pełną regenerację umysłu, bowiem to lasy są świątyniami wypełnionymi tworami Boga Natury i nie ma nikogo, kto znalazłszy się w takiej samotni, nie odczułby wzruszenia i nie poczułby, że jest coś więcej w człowieku niż tylko życie cielesne.

Nie przestaję jeździć rowerem nawet wtedy gdy popaduje deszcz, który sprawia, że grzyby pojawiają się jak świeże bułki. W tym roku udało się mi zasuszyć ich nawet dość sporo.
Szlaki rowerowe wyznaczone w lesie na których szaleję, szukając stromych podjazdów i równie stromych zjazdów powodują, że adrenalina wypełnia mi krew, która aż kipi w żyłach. To wszystko sprawia, że w świecie zawirowań i pędu do sukcesu oraz wszelakiej rywalizacji, odczuwam potrzebę kontaktu z tym co naturalne i rządzi się swoimi prawami. Umiejętne postrzeganie natury daje mi możliwość odkrycia w sobie siebie samej i radzenia sobie z przeciwnościami jakie zsyła los.
Pozdrawiam i miłego rowerowania życzę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz