środa, 31 maja 2017

Okiem turysty, czyli rowerowy przejazd pod Martwą Wisłą.


22 kwietnia 



Jest sobota 22 kwietnia, dzień w którym ma się odbyć przejazd Tunelem pod Martwą Wisłą w obu kierunkach. Miał to być, no i był rocznicowy przejazd tunelem, którym na co dzień jeżdżą wyłącznie samochody - niestety.

Rok temu, a dokładnie 24 kwietnia 2016 r. w Gdańsku oddano do użytku Tunel pod Martwą Wisłą. Oficjalnie Tunel nosi imię ks. abp.Tadeusza Gocławskiego. Jest to pierwszy taki tunel w Polsce i ma długość 1,4 km., a przebiega na głębokości (w najniższym  miejscu) prawie 35 m.
Wówczas również umożliwiono rowerzystom skorzystanie z przywileju przejazdu, i zasmakowania tego co jako rowerzystom nie jest na co dzień dane. Liczba uczestników, która się stawiła przekroczyła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Władze postanowiły za rok również zorganizować taki przejazd no i niepozostali gołosłowni.

Ze względu na to,iż przebywałam nieopodal Gdańska, czyli w Sobieszewie również chciałam skorzystać z tej możliwości, ale problem był w tym, że przejazd zaczynał się o godz. 12-tej. Niestety sobota, to również był dzień zabiegów, więc miałam dylemat, czy się uda. Motywacją do tego, by się jakoś z nich wymiksować  (jednak bez ich utraty) było zaproszenie od miejscowych rowerzystów. Przy śniadaniu razem z kolegą uzgodniliśmy, że rehabilitantów bierzemy na litość i wpychamy się przed innych na bezczelnego, żeby móc wyjechać co najmniej o 10-tej. Udało się i  bez względu na pogodę wyruszyliśmy o ustalonej godzinie. A tego dnia z zachodu niemiłosiernie wiało chłodnym wiatrem, ale na szczęście słonko często wyglądało zza chmur ogrzewając nas nieco. Ale mimo słonka my musieliśmy pokonać dobre 20 km pod wiatr i dodatkowo przebić się przez Śródmieście. Najbardziej wyczerpujący był odcinek z Sobieszewa do Śródmieścia gdyż jazda odbywała się na nie osłoniętym terenie. W samym Śródmieściu było już nieco mniej uciążliwie. Przed Stadion Energa (zwany również Bursztynowy) dotarliśmy prawie na ostatnią chwilę- jeszcze tylko odnaleźć się w tłumnie z umówioną ekipą. Ponieważ wcześniej nie znaliśmy się osobiście, krążyliśmy wokół siebie przez chwilę nawołując się przez telefon co nie było łatwe, bo nagłośnienie zagłuszało dźwięki dzwoniącego telefonu. Tuż przed komendą do wyruszenia udało się odnaleźć i ustalić miejsce spotkania po zakończeniu przejazdu.
Ruszamy wolno, by nie rozjechać siebie nawzajem, a przy tym i fotoreporterów, czy kamerzystów. Po wyjeździe z placu okalającego stadion skręcamy w lewo, potem łuk w prawo i zaczynamy zabawę.

Niewielkim zjazdem wjeżdżamy do tunelu, a w głośnikach zaczyna rozbrzmiewać muzyka. Głos spikera wita wszystkich i zapowiada składankę rowerowych piosenek ze specjalną dedykacją dla biorących właśnie udział w przejeździe rowerzystów.
Delikatny zjazd w głąb tunelu (który ma kształt łódki) rozpędzał rowery, ale każdy dbał o to by przejazd odbył się bez kolizji. Oczywiście nie brakowało pędzących bokiem szosowców, ale i oni zachowali rozwagę. Organizatorzy zadbali o to, aby w razie potrzeby była szybko udzielona pomoc. Do tego celu były oddelegowane dwie karetki i kilkunastu ratowników ustawionych przy wyjściach ewakuacyjnych.
Cały przejazd wywarł na mnie ogromne wrażenie i niepowtarzalną radochę, bo nie wiadomo kiedy uda mi się ponownie tego zasmakować, chociaż zgodnie z zapowiedziami władz Gdańska, każdego roku w trzecią sobotę kwietnia tunel ma być udostępniany rowerzystom.
Kiedy dotarliśmy ponownie pod stadion część rowerzystów się rozjechała, a reszta czekała na kolejne atrakcje, których nie brakowało i przed przejazdem i po. My jednak, kiedy odnaleźliśmy się z resztą ekipy zaczęliśmy planować zwiedzanie. Hubert, który jest zapalonym kibicem piłki skorzystał z okazji i poszedł zwiedzać stadion, a ja skorzystałam z uprzejmości Zdzisia i jego znajomych, którzy zafundowali mi błyskawiczne zwiedzanie Śródmieścia.

Po zdzwonieniu się z Hubertem umawiamy się przy Żurawiu skąd ruszamy w drogę powrotną. Mając tym razem wiatr prawie w plecy, i prawie zieloną falę na światłach docieramy przed siedemnastą do ośrodka. Oboje byliśmy tak podekscytowani wrażeniami, że przy kolacji zagadaliśmy resztę towarzystwa przy stoliku.















9 komentarzy:

  1. To musiało być fascynujące przejażdżka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam do obejrzenia kilku fotek i filmiku z tego właśnie przejazdu :)
      https://galeriafotek.blogspot.com/2017/04/przejazd-tunelem-pod-martwa-wisa.html

      Usuń
  2. Ciekawy post. A trasa na pewno świetna :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę przejazdu tunelem nad Martwą Wisłą, super :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Polecam każdemu zasmakować tego wrażenia. Naprawdę niesamowite. W sumie można dwa razy do roku skorzystać z takiego przejazdu. Raz, w kwietniu kiedy w rocznicę oddania jest on organizowany. Drugi raz, kiedy jest organizowany WPR. Wystarczy śledzić trójmiejskie wydarzenia i zaplanować wyjazd-o ile to możliwe :) pozdrorowerki

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna rowerowa trasa, szkoda że tak rzadko w pełni udostępniana!

    Pozdrawiam
    https://bionic-sklep.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Też będę musiał spróbować. Kupiłem sobie niedawno pierwszy rower od czasów mojej komunii w sklepie www.bikesalon.pl i teraz wszędzie jeżdżę rowerem. Mają tam świetnych specjalistów, którzy potrafią dobrać sprzęt do potrzeb. Ostatnio w sumie rowerem śmigam tylko do pracy, ale w weekendy robię po 50km dziennie. Szukam jakiś ciekawych i ładnych tras rowerowych w okolicy Gdańska, możecie coś polecić?

    OdpowiedzUsuń
  7. Trasa koniecznie do wypróbowania. Dobrze że w nowy rower zainwestowałem w końcu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super pomysł na niezapomnianą wycieczkę

    OdpowiedzUsuń